13 sierpnia 2008

Zdziwienie nad zdziwieniem.


"Niedziwienie się niczemu to oznaka głupoty, a nie mądrości."


Fiodor Dostojewski






Choć to naturalna postawa człowieka, jest bardzo często niedoceniana i spłycana. Można śmiało powiedzieć, że to właśnie dzięki niej rozwinęła się nasza kultura, technologia, nasz świat. Bo to od zdziwienia wszystko się zaczyna. Człowiek, który się nie dziwi, nie odczuwa potrzeby myślenia, zastanawiania się i w rezultacie – rozwijania się. Choć mówią, że to nasz intelekt tak wysoko nas zaprowadził, to jednak czymże byłyby największe umysły, gdyby nie tak naturalne zdziwienie nad światem, które kazało im się w pewnym momencie zatrzymać, zastanowić, poszukać rozwiązania?



Wielu ludzi jednak nie zdaje sobie sprawy z potencjału, jaki niesie ze sobą zdziwienie. Przywykli brać życie takie, jakim jest, lub dziwić się jedynie powierzchownie. Jest to być może przekleństwo naszych czasów – zatracenie piękna prawdziwego zdziwienia, dającego człowiekowi bodziec do rozwoju. Zdziwienie wymaga czasu, refleksji, komentarza. Dziś nie ma na to czasu. W dzieci wtłacza się jak najwięcej informacji w jak najkrótszym czasie, każe się im zapamiętywać, ale na pytania i wątpliwości nie starcza już czasu. Zabija się w nich naturalny instynkt dążenia do wiedzy poprzez dziwienie się i zadawanie pytań, karcąc za ciekawość świata lub odpowiadając tak zdawkowo, jak się tylko da. Tak, to tragedia dzisiejszego człowieka. Nie chodzi już o oklepany konsumpcjonizm (teraz wszak wszyscy wiedzą, że żyjemy w świecie nastawionym na konsumpcję; paradoksalnie buntując się przeciw temu, szczególnie młodzi ludzie wpadają w jeszcze większy konsumpcjonizm i tandetę). Raczej o to, że ludzie sami w sobie zabijają to, co w nich najpiękniejsze.



Warto również zdziwić się nad samym zdziwieniem. Kilka pytań i próba odpowiedzi na nie pojawiły się w komentarzach do pierwszej notatki na tej stronie. Przytoczę je tutaj, by dyskusję na ten temat przenieść w jedno miejsce.








Pytanie Adr'a: Czy zdziwienie może się powtarzać czy jest jednorazowe?


Odpowiedź Milly:



Pytanie o zdziwienie jest bardzo ciekawe, ale odpowiedź chyba zależy od tego co przyjmiemy za podstawę zdziwienia. Czy Tobie chodzi o to, czy możliwe jest wielokrotne zdziwienie nad tą samą "rzeczą"? Mogę codziennie przechadzać się koło magnolii i codziennie dziwić się jak w środku ogromnego miasta mogło wyrosnąć coś tak pięknego i delikatnego. Magnolia wciąż jest ta sama, zdziwienie teoretycznie też nad tym samym, ale pojawia się codziennie. Czy to to samo zdziwienie? Czy się powtarza? Pojawiają się przecież nowe aspekty tej samej magnolii chociażby przez różne warunki atmosferyczne. Ale czy to nie jest popadanie w pewną rutynę? Przechodzę obok tej magnolii i już mam w pamięci moje pierwsze zdziwienie, które po prostu sobie przypominam. Czy po pewnym czasie pewne rzeczy po prostu przestają już dziwić i przechodzimy nad nimi do porządku dziennego.
Osobiście wolę uważać, że dziwić się można wciąż i na nowo, nawet jeśli już raz zdziwiła nas dana rzecz. Zauważ, że człowiek czasem kilkakrotnie popełnia ten sam błąd i za każdym razem dziwi się jego negatywnym skutkom, zupełnie tak, jakby nigdy wcześniej o tym nie wiedział. Myślę, że to coś w konstrukcji naszego umysłu działa w ten sposób. Tak samo, jak zachwycać można się setki razy wspaniałym obrazem, ciągle odkrywając w nim coś, czego nie było wcześniej, tak samo dziwić można się bez końca. Chociaż obawiam się, że gdyby dobrze przyjrzeć się tej mojej konstrukcji myślowej, okazałoby się, że jest sprzeczna sama z sobą, ja wolę uważać, że tak właśnie jest. Wszak postawa filozofa to ciągłe zdziwienie ;-)
Odpowiedź Adr'a:
Od zdziwienia zaczyna się ciekawość, która może przebudzić człowieka i otworzyć oczy na nowe zjawiska. Zdziwienie może być wyjściem do różnorodnych przemyśleń. Może być bodźcem do pogłębienia swojej wiedzy. Ale znam ludzi, którzy dziwią się i za chwilę porzucają swoje zdziwienie. Przechodzą nad zdziwieniem do porządku dziennego i idą dalej nie przejmując się tym zdziwieniem.
Pytanie Adr'a: Jakie są wg Ciebie konsekwencje zdziwienia dla osoby, która dziwi się?
Odpowiedź Milly:
Po części sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie wcześniejszym akapitem. Konsekwencje kojarzą się raczej negatywnie. Użyłabym tu innego słowa - może "rezultaty"? "Następstwa"? Wszystko zależy od samego człowieka i jego nastawienia. Jak sam zauważyłeś - są tacy, którzy zdziwią się i zapomną. Są tacy, dla których zdziwienie to dopiero początek drogi. Drogi do odkrywania zarówno siebie, jak i świata. Wolę skupić się na tym drugim typie człowieka. Cóż bowiem można powiedzieć o konsekwencjach czegoś, co nie ma zupełnie na kogoś wpływu? Jeśli natomiast wychodzi się od zdziwienia, jako bodźca który powoduje pewne reakcje - tu mamy spore pole manewru. W tym wypadku konsekwencje czy też następstwa mogą być przeróżne. Wydaje mi się, że najczęstszą reakcją na zdziwienie jest próba rozwikłania owej "zagadki". Próba odpowiedzi na pytania, które zrodziły się w człowieku. A co najpiękniejsze, a zarazem najtragiczniejsze - kolejne odpowiedzi rodzą kolejne pytania. W rezultacie im więcej znamy odpowiedzi, tym bardziej zadziwia nas złożoność i zawiłość świata. Mówią, że nieświadomi ludzie są najbardziej szczęśliwi, jak dzieci. Ludzie, którzy się nie dziwią, nie zadają pytań. Ale czy to jest szczęście, takie prawdziwe? Skoro żyje się w świecie pozorów, gdzie wszystko jest tylko ułudą, gdzie każdy element świata pasuje do innego i nie trzeba się trudzić, aby coś zrozumieć, czegoś dociec. O ileż bardziej boli wówczas zderzenie z prawdziwą rzeczywistością, odkrycie, że jednak świat nie jest taki, jak się wydawał. To też jest rodzaj zdziwienia. Bardzo bolesnego zdziwienia. Tylko czy wówczas osoba zdziwiona również czerpie satysfakcję z odkrywania odpowiedzi? Nie wydaje mi się. I to jest c
hyba drugi rodzaj konsekwencji zdziwienia - próba ponownego poukładania wszystkiego tak jak było. Próba zapomnienia o tym, że świat nie jest wcale taki, jak myślimy. Jakieś wycofanie się, schowanie, ucieczka.
Kolejnym rodzajem konsekwencji zdziwienia może być rutyna. Wyobraź sobie osobę, która zaczynała właśnie od zdziwienia światem i próby odpowiedzi na pytania, natomiast w pewnym momencie wypracowała sobie swój własny wizerunek świata, który zawiera zestaw odpowiedzi na każde możliwe pytanie. Tak zachowuje się dzisiejsza psychologia: zdziwienie-natychmiastowa diagnoza. Tak samo zachowują się lingwiści: zdziwienie-odpowiedź-to tylko problem językowy. Z jednej strony zachowują się jak osoby z mojego pierwszego przykładu - dziwią się, szukają odpowiedzi. Z drugiej strony zachowują się jak osoby z drugiego przykładu - mają swoją teorię, swój obraz świata i wszystko do niego podkładają; a co nie pasuje to zawsze da się jakoś upchnąć. Osobiście nie bardzo mi się to podoba, ale świat jakoś tak funkcjonuje...
Pewnie można by mnożyć różne przykłady zdziwienia i różne rodzaje reakcji, jakie mogą po nich wystąpić. Nie jestem typem umysłu ścisłego, który może wszystko ogarnąć i zaklasyfikować, dlatego może poprzestanę na tym, co już napisałam.
Pytanie Milly: Czy zdziwienie może mieć swój kres?
Odpowiedź Adr'a:

Wydaje mi się, że sama możliwość dziwienia się jest bliska nieskończoności. Jednak dużo zależy od człowieka, który się dziwi. Wymieniłaś już różne przypadki i można wnioskować że dla jednych ten kres nadchodzi, a dla innych zdziwienie jest niekończące się i bezkresne.

Z kolei "dojście do wniosku, że wiemy już wszystko" jest wyrazem głupoty i pychy. Ta wiedza absolutna jest zarezerwowana dla Boga. Człowiek może wiedzieć mniej lub więcej od innych, ale nigdy nie może wiedzieć wszystkiego.

W moim przypadku znużenie ciągłym poszukiwaniem jeszcze nie nastąpiło, ale jestem jeszcze młody, kto wie co będzie za kilka lat. Być może w pewnym wieku wkracza się na jakiś poziom pewności, który zapewnia spokój (mam nadzieję że to nigdy nie nastąpi). Wg mnie śmierć lub koniec egzystencji może być kresem zdziwienia.

Pytanie Milly: Czy zdziwienie może być przekleństwem?
Odpowiedź Adr'a:

Ja nie uważam zdziwienia za przekleństwo, raczej nazwałbym je błogosławieństwem. Dlaczego? Kiedy uświadamiam sobie walory zdziwienia, wszystkie pozytywne myśli, które owo zdziwienie inicjuje wtedy właśnie myślę o zdziwieniu jako o błogosławieństwie. Zdziwienie jest inspirujące, pobudzające do twórczych działań. Dla mnie czasem zdziwienie jest punktem wyjścia do odkrywania piękna itd.

Zdziwienie jako przekleństwo – chyba chodzi Ci o to „mnożące się w nieskończoność zdziwienie”. Nieustanne zdziwienie rodzi się w nas niepokój, ten chwilowy brak pewności, który zna każdy myśliciel. Wydaje się wtedy, że nagle zbrakło nam gruntu pod nogami i zaraz spadniemy w przepaść. Ciągłe dziwienie, które wytrąca nas z utartych torów myślenia i burzy spokój. Ale czy myśliciel osiąga kiedykolwiek absolutny spokój, pewność i brak wątpliwości?

Powiem tez coś na temat rutyny o której wspomniałaś. Człowiek adaptuje się, przystosowuje do tego co przynosi nam życie. Wtedy przychodzi rutyna - sprawdzone sposoby przygotowywania śniadania czy wynoszenia śmieci pozwalają zaoszczędzić czas, którego nam tak brakuje. Rutyna staje się wygodnym sposobem na życie, ale zabija w nas spontaniczną twórczość (np. można być twórczym robiąc śniadanie w nietypowy sposób lub wynosić śmieci idąc tanecznym krokiem). Właśnie zdziwienie może być bodźcem do złamania schematu i odejścia od rutyny co jakiś czas.
Pytanie Adr'a: Samozdziwienie - Czy można się dziwić samemu sobie? Czy u Ciebie występuje taki rodzaj zdziwienia?
Odpowiedź Milly:

Nawet nie masz pojęcia jak często. Nie tylko się sobie dziwię, ale często nie potrafię siebie zrozumieć. To taki dziwny paradoks, tak jakby siedziały we mnie dwie zupełnie różne osoby. Nie wiem czy każdy tak ma i mam nadzieję, że faktycznie tak jest. Że samozdziwienie jest czymś powszechnym. Szczerze mówiąc nie konfrontowałam swoich doświadczeń w tym względzie z nikim, więc chętnie poznam Twoje zdanie na ten temat i Twoje odczucia. Też się sobie dziwisz? Ja nie potrafię często wyjaśnić różnych własnych uczuć i działań. Być może dlatego zajmuję się filozofią :-) I choć amatorsko zajmuję się też psychologią i staram się znaleźć wytłumaczenie dla własnych zachowań, nieraz jest to ponad moje siły.

Może to taka kobieca natura po prostu?

Odpowiedź Adr'a:

Samozdziwienie dotyka mnie dosyć często. Dlatego właśnie na pierwszym miejscu postawiłem pytanie dotyczące tej kwestii. To samozdziwienie wydaje mi się nieco innym doświadczeniem niż zwykłe zdziwienie.

Przykład samozdziwienia: Ostatnio dziwię się pewnemu swojemu odczuciu - to uczucie należy zidentyfikować jako tęsknotę (czyli brak czegoś lub kogoś istotnego dla danej osoby.) Nie dziwi mnie samo występowanie takiego uczucia jak tęsknota, bo samo jego występowanie jest normalne. Moje zdziwienie dotyczy rozmiarów jakie przybiera to uczucie. Nigdy nie przypuszczałem, że może to przybrać taką siłę i natężenie. Dopiero własne doświadczenie otworzyło mi oczy. Czasami ta konkretna tęsknota wydaje mi się jakby nieproporcjonalna i wyolbrzymiona. Być może okoliczności i specyfika sytuacji tak potęgują tęsknotę, ale faktem jest zdziwienie własną reakcją uczuciową. Zupełnie nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć.

Trafiłem na myśl Alberta Einsteina, który twierdzi, że zdziwienie "pojawia się, gdy jakieś doznanie jest sprzeczne ze światem pojęć, jaki się w nas ugruntował." Chyba sporo w tym racji.

Pytanie Adr'a: Czy zdziwienie zawsze coś inicjuje czy może być również procesem końcowym jakiegoś toku rozumowania? Chodzi o to czy reakcją na zdziwienie jest próba zrozumienia, czy zdziwienie
może przebiegać na linii - zrozumiałem i dopiero wtedy mnie to dziwi?
Odpowiedź Milly:
Trochę dziwne pytanie, bo wydaje się oczywiste. Jeśli o mnie chodzi, to tak, wynik jakiegoś rozumowania może jak najbardziej generować zdziwienie. To może być niekończący się ciąg - wychodzimy od zdziwienia, analizujemy, dochodzimy do wniosków/rozwiązania i to generuje kolejne zdziwienie i kolejne dążenie do zrozumienia czegoś. Niekoniecznie musi się to wiązać tylko z jednym problemem. Czasem wynik jakiegoś procesu myślowego, który kończy się zrozumieniem tego, co wcześniej było niezrozumiałe, tworzy zdziwienie w odniesieniu do innego problemu. Śmiem twierdzić, że przeważnie niewiele rzeczy pasuje do siebie idealnie, co można zauważyć na przykładzie współczesnej fizyki. Dla przykładu - u mnie na wydziale często ponoć pojawiają się studenci fizyki, którzy głoszą totalne herezje z punktu widzenia ich dziedziny (dlatego przychodzą do filozofów, którzy chętnie z nimi dyskutują, w przeciwieństwie do ich kolegów). Ich teorie nie pasują do reszty, co nie znaczy, że nie są prawdziwe ani fałszywe. Są po prostu inne, na podstawie inaczej zrozumianego problemu rodzą się zupełnie nowe pytania. I tak jest chyba wszędzie (?)
Pytanie Adr'a: Czy wiedza i doświadczenie życiowe zabijają w zarodku zdziwienie? Bo jeśli coś wiemy, jesteśmy pewni i rozumiemy to coraz mniej tego zdziwienia. Przyjmujemy, że to jest pewnik, oczywistość i nie ma się czemu dziwić. Czy myślisz że związku z kwestią wieku i doświadczenia można wyróżnić zdziwienie niedojrzałe (dziecięce) i zdziwienie dojrzałe (związane z pewnym bagażem wiedzy i doświadczenia życiowego)? Czy człowiek z wiekiem zabija w sobie zdolność dziwienia się? Tutaj chodzi mi o fenomen zdziwienia dziecięcego. Dzieci dziwią się wszystkiemu. Często wynika to z braku wiedzy o świecie, ale czasem wykraczają ponad tą niewiedzę. Przyznam że w tym miejscu nie potrafię nazwać tego zjawiska może Ty coś wymyślisz?
Odpowiedź Milly:

Przede wszystkim trudno powiedzieć, że są jakieś pewniki. Nie dam sobie uciąć ręki za to, że jutro wzejdzie słońce lub będzie działać grawitacja. Pewniki to chyba taka konstrukcja umysłowa. Trudno byłoby żyć i funkcjonować w świecie, w którym nic nie jest stałe i pewne, dlatego ludzie dążą do jak największej organizacji swojego życia. Chcą, żeby było jak najbardziej przewidywalne i pewne, choćby wiązało się to z różnymi złymi konsekwencjami (np. wiele kobiet nie odchodzi od facetów, którzy je biją, bo nie mają pojęcia co wydarzy się z ich życiem dalej, jak sobie poradzą, co powinny zrobić itd - strach przed nieznanym jest gorszy, niż świadomość "stabilizacji" i poczucie, że panują nad swoim życiem; psychika ludzka potrafi robić takie rzeczy, że niejeden filozof "wysiada"!). W każdym razie chodzi mi o to, że ludzie dążą za wszelką cenę do pozycji wiedzących, doświadczonych, ustabilizowanych i przewidywalnych. Zauważ, że ogromna masa ludzi po prostu wie co będzie robić za rok, za dwa, całe życie. I robią wszystko, żeby tak się stało, a wszelkie odchyły od normy są niepokojące i budzą strach (nie mówię tu o dążeniu do spełniania swoich marzeń, ale o planowaniu swojego życia tak, żeby nic nie mogło nas zaskoczyć). To zabija zdziwienie, ale wydaje mi się, że takie są tendencje przeciętnego człowieka. Ludziom nie jest potrzebne dziwienie się, bo to zabija ich spokój, wprowadza chaos i najgorsze co może być - nieznane. Wydaje mi się, że ten strach nie jest w żaden sposób uzasadniony, a podchodzenie do tego w ten sposób jest błędne. Zauważ, że multum dorosłych po prostu irytuje się, gdy ich małe dzieci zadają pytanie za pytaniem, dziwią się wszystkiemu i bardzo często pytają o takie rzeczy, nad którymi dorośli się nie zastanawiają. Wtedy padają odpowiedzi "bo tak", "tak musi być", albo co gorsza dorośli wręcz zabijają w dzieciach chęć pytania krzycząc bądź upokarzając malucha, który zadaje niewygodne pytania. Nie ma nic bardziej irytującego, niż taka mamuśka (często obserwuję to w autobusach i na ulicach), która karci swoje dziecko za pytania! Pół biedy, jeśli taka osoba nie zna odpowiedzi. Można to też dziecku wytłumaczyć. Ale rodzic ma przecież pozostać tym wszechwładnym i wszechwiedzącym, nie może okazać słabości, może za to okazać agresję i podkreślić swoją władzę.

W dzieciach zabija się zdziwienie od samego początku, choć to najbardziej naturalna i jedna z najpiękniejszych cech człowieka. Nie muszę już chyba dodawać co robi z dziećmi system edukacji. Wszystko to wypacza naturalne skłonności do zadawania pytań, do dążenia do odpowiedzi, do wiedzy.

Tak więc zdążając już do sedna sprawy - odnoszę wrażenie, że to nie wiedza i bagaż doświadczeń sprawiają, że człowiek przestaje się dziwić. Jeśli to byłaby reguła, nie byłoby ludzi, którzy mimo dojrzałego wieku dziwiliby się rzeczywistości. A przecież tacy ludzie istnieją i to dzięki nim świat idzie do przodu. Czym innym jest także zakładanie, że jest tak-a-tak, np. że jutro wzejdzie słońce. Ludzie muszą mieć teorie i hipotezy, żeby móc normalnie żyć i na ich podstawie się rozwijać, ale skończyły się już chyba czasy (mam nadzieję), że za jakąś jedynie słuszną teorię umierają miliony.

To sam człowiek przestaje się dziwić, bo tak mu wygodniej. Łatwiej. I trudno jest takich ludzi o coś posądzać i oceniać. Można za to próbować edukować i uświadamiać. W każdym z nas tkwi pierwotne zdziwienie i zawsze warto je w człowieku obudzić.


Brak komentarzy: