Jakiś czas temu słyszałam ciekawą teorię dotyczącą pogodzenia chrześcijańskiej wizji stworzenia człowieka z antropologiczną ewolucją. 14 milionów lat temu Afryka porośnięta była ogromnymi lasami i nieprzebytymi puszczami. Musiała wyglądać jak piękny ogród, bogaty we wszelkiego rodzaju pożywienie, zwierzęta i owoce. Wtedy też zaczął zmieniać się klimat na ziemi, a zmiany te były gwałtowne i bardzo szybko postępowały. Lasy zaczęły wysychać, zmieniły się w sawanny, powodując jednocześnie, że wszystkie stworzenia musiały zacząć przystosowywać się do nowych warunków. Jednocześnie w tym samym czasie, gdy jeszcze Afryka wyglądała niemal jak ogromny ogród Edenu, na tamtych terenach żyły pierwsze istoty z rodzaju człowiekowatych - Ramapiteki. Początkowo zamieszkiwały tylko drzewa i żywiły się głównie roślinami. W miarę zmian spowodowanych klimatem schodziły na ziemię, a żeby wyczuć lub zobaczyć niebezpieczeństwo - stawały na dwóch łapach. Do swojej diety włączyły również mięso, lecz była to głównie padlina. Ramapiteki nie potrafiły polować, nie posługiwały się żadnymi narzędziami, były najbardziej prymitywną wersją człowiekowatych. Po zmianie klimatu musiały zacząć się przemieszczać. Szukały takiego samego środowiska, w którym żyły wcześniej, lecz już nigdy go nie znalazły. Utraciły swój Raj.
Na pierwszy rzut oka teoria ta jest ciekawa, a nawet prawdopodobna. Wspaniały, piękny las dla Ramapieków musiał wydawać się istnym Rajem w tym sensie, w jakim myślimy o Edenie w dzisiejszych czasach. Nagła zmiana klimatu, której nie potrafiły zrozumieć, z pewnością musiała kojarzyć im się z rodzajem kary (choć wątpliwe, by Ramapiteki miały w ogóle jakiekolwiek pojęcie o nagrodach, karach czy grzechach, lecz na pewno musiały odczuwać strach, lęk i niepokój z powodu tak diametralnej zmiany). Wędrówka w poszukiwaniu pożywienia, schronienia i takich warunków, jakie miały wcześniej, można skojarzyć z bolesnym wygnaniem. Natomiast pamięć i tęsknota za tym, co było dawniej przynosiły coś na kształt marzeń o "ziemi obiecanej" - być może kiedyś, gdzieś odnajdą swój Raj.
Ale w tym miejscu nasuwają się pytania i wątpliwości. Wielu badaczy nie wierzy w istnienie Ramapiteków. Nie ma na to żadnego dowodu, nigdy nie odnaleziono żadnego szkieletu, który naprowadziłby nas na ślad istnienia takiego gatunku człowiekowatych. Teoria o istnieniu Ramapiteków powstała w celu zapełnienia "dziury" w teorii rozwoju i pochodzenia ludzi od małp. Według naukowców utrzymujących, że musiały istnieć, jest tak dlatego, że kolejne ogniwo w łańcuchu ewolucji - Australopitek - żył około 5 milionów lat temu. Między odnalezieniem jego szczątków, a szczątków małp, które żyły na ziemi więcej niż 12 milionów lat temu jest zbyt duża przepaść zarówno czasowa, jak i rozwojowa. Z tego też powodu przyjmuje się istnienie Ramapiteka jako formy pośredniej, najwcześniejszej i przejściowej pomiędzy małpami a rodzajem Homo.
Kolejna wątpliwość, jaka powstaje w moim umyśle (przyjmując zaocznie, że Ramapiteki istniały), to pytanie o to, jak te stworzenia rozumiały procesy, które się wokół nich działy, jak przekazywały sobie informacje o tym i w jaki sposób pamięć o tych wydarzeniach przetrwała? Nawet jeśli Ramapiteki potrafiły się ze sobą porozumiewać, to przetrwanie w pamięci takiej tradycji, poszukiwania utraconego raju czy smutku po "wygnaniu" musiałaby wymagać odpowiednich konstrukcji myślowych - chociażby myślenia abstrakcyjnego, rozpamiętywania czy nawet ustnego przekazywania sobie z pokolenia na pokolenie takich informacji. Wszak w teorii tej chodzi o to, że w pewien sposób ta opowieść przetrwała, choć w bardzo zmienionej formie, przekształconej właśnie przez przekazy ustne.
Wątpliwości ciąg dalszy - Ramapiteki wyginęły, były tylko jednym z wielu ogniw w ewolucji. Czy było możliwe, że miały jakikolwiek kontakt z innymi, bardziej rozumnymi gatunkami człekokształtnych? O ile Australopiteki mogły być wyższą formą Ramapiteków, o tyle przypuszcza się, że mogły istnieć osobno wykształcone rodzaje człekokształtnych (np. Homo Erectus). Jak w takim razie mogła przetrwać opowieść o utraconym Raju? I jak wyjaśnić w takim razie powstanie prymitywnych religii, czczenie sił przyrody i w konsekwencji rozwinięcie się politeizmu?
Profesjonalnemu badaczowi z pewnością nasuwa się jeszcze niejedno niełatwe pytanie i problemy, których ja nie zauważam. O takiej teorii usłyszałam jako o ciekawostce na zajęciach z Antropologii kulturowej. Moja wiedza w tym zakresie jest bardzo nikła, ale sam problem jest bardzo ciekawy. Osobiście uważam, że świata nauki nie da się pogodzić ze światem religii z tej prostej przyczyny, że zarówno metody, jak i cele oraz przedmioty obu tych dziedzin są zgoła różne. Jednak gdyby przyjąć, że Afryka sprzed 12 milionów lat naprawdę była Rajem dla pierwszych ludzi, których powołał Bóg i tchnął ich do ewolucji, to z Biblią można by to pogodzić tylko wówczas, gdyby przyjąć kolejną niemożliwą do uzasadnienia teorię - że ludzie, którzy miliony lat później przekazywali sobie i spisywali to wszystko, do czego natchnął ich Duch Święty, nie potrafili wielu rzeczy zrozumieć, a wiele innych spisywali bardziej symbolicznie, niż dosłownie. Może i tak było z historią o stworzeniu przez Boga świata i pierwszych ludzi oraz o wygnaniu z Raju?
28 kwietnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
Ciekawe. Już kiedyś gdzieś czytałem o tym bo mam dziwne de javu.
Zdziwiony blog jest dziwny, ale to chyba normalne.
A zastanawiałaś się kiedyś czy zdziwienie może się powtarzać czy jest jednorazowe?
Pozdrawiam Adr
Zdziwienie jest niezwykłym zjawiskiem. Ja osobiście jestem zafascynowany "zdziwieniem".
Moje pytanie było mało precyzyjne, ale dzięki temu rozważyłaś kilka różnych możliwości :)
Podoba mi się ta konstrukcja myślowa z pierwszego komentarza :)
Apropo sprzeczności wypowiem się jak napiszesz coś o "paradoksach"
Od zdziwienia zaczyna się ciekawość, która może przebudzić człowieka i otworzyć oczy na nowe zjawiska. Zdziwienie może być wyjściem do różnorodnych przemyśleń. Może być bodźcem do pogłębienia swojej wiedzy. Ale znam ludzi, którzy dziwią się i za chwilę porzucają swoje zdziwienie. Przechodzą nad zdziwieniem do porządku dziennego i idą dalej nie przejmując się tym zdziwieniem.
Mam kolejne pytanie: Jaki są wg Ciebie konsekwencje zdziwienia dla osoby, która dziwi się?
Pozdrawiam Adr
Witam ponownie :)
Jestem zaskoczony precyzją i łatwością z jaką wyrażasz myśli :) Zdecydowanie ustępuję ci na tym polu, dlatego moje wypowiedzi są krótkie i nieprecyzyjne. Dlatego nie odpowiadam na swoje pytania?
Ale na Twoje pytania spróbuję odpowiedzieć.
Czy zdziwienie może mieć swój kres?
Wydaje mi się, że sama możliwość dziwienia się jest bliska nieskończoności. Jednak dużo zależy od człowieka, który się dziwi. Wymieniłaś już różne przypadki i można wnioskować że dla jednych ten kres nadchodzi, a dla innych zdziwienie jest niekończące się i bezkresne.
Z kolei "dojście do wniosku, że wiemy już wszystko" jest wyrazem głupoty i pychy. Ta wiedza absolutna jest zarezerwowana dla Boga. Człowiek może wiedzieć mniej lub więcej od innych, ale nigdy nie może wiedzieć wszystkiego.
W moim przypadku znużenie ciągłym poszukiwaniem jeszcze nie nastąpiło, ale jestem jeszcze młody, kto wie co będzie za kilka lat. Być może w pewnym wieku wkracza się na jakiś poziom pewności, który zapewnia spokój (mam nadzieję że to nigdy nie nastąpi). Wg mnie śmierć lub koniec egzystencji może być kresem zdziwienia.
Czy zdziwienie może być przekleństwem?
Ja nie uważam zdziwienia za przekleństwo, raczej nazwałbym je błogosławieństwem. Dlaczego? Kiedy uświadamiam sobie walory zdziwienia, wszystkie pozytywne myśli, które owo zdziwienie inicjuje wtedy właśnie myślę o zdziwieniu jako o błogosławieństwie. Zdziwienie jest inspirujące, pobudzające do twórczych działań. Dla mnie czasem zdziwienie jest punktem wyjścia do odkrywania piękna itd.
Zdziwienie jako przekleństwo – chyba chodzi Ci o to „mnożące się w nieskończoność zdziwienie”. Nieustanne zdziwienie rodzi się w nas niepokój, ten chwilowy brak pewności, który zna każdy myśliciel. Wydaje się wtedy, że nagle zbrakło nam gruntu pod nogami i zaraz spadniemy w przepaść. Ciągłe dziwienie, które wytrąca nas z utartych torów myślenia i burzy spokój. Ale czy myśliciel osiąga kiedykolwiek absolutny spokój, pewność i brak wątpliwości?
Mam nadzieje że odpowiedzi są do przyjęcia? J
Powiem tez coś na temat rutyny o której wspomniałaś. Człowiek adaptuje się, przystosowuje do tego co przynosi nam życie. Wtedy przychodzi rutyna - sprawdzone sposoby przygotowywania śniadania czy wynoszenia śmieci pozwalają zaoszczędzić czas, którego nam tak brakuje. Rutyna staje się wygodnym sposobem na życie, ale zabija w nas spontaniczną twórczość (np. można być twórczym robiąc śniadanie w nietypowy sposób lub wynosić śmieci idąc tanecznym krokiem). Właśnie zdziwienie może być bodźcem do złamania schematu i odejścia od rutyny co jakiś czas.
Kolejna porcja moich pytań.
1. Samozdziwienie - Czy można się dziwić samemu sobie? Czy u Ciebie występuje taki rodzaj zdziwienia?
2. Czy zdziwienie zawsze coś inicjuje czy może być również procesem końcowym jakiegoś toku rozumowania? Chodzi o to czy reakcją na zdziwienie jest próba zrozumienia, czy zdziwienie może przebiegać na linii - zrozumiałem i dopiero wtedy mnie to dziwi?
3. Czy wiedza i doświadczenie życiowe zabijają w zarodku zdziwienie? Bo jeśli coś wiemy, jesteśmy pewni i rozumiemy to coraz mniej tego zdziwienia. Przyjmujemy, że to jest pewnik, oczywistość i nie ma się czemu dziwić. Czy myślisz że związku z kwestią wieku i doświadczenia można wyróżnić zdziwienie niedojrzałe (dziecięce) i zdziwienie dojrzałe (związane z pewnym bagażem wiedzy i doświadczenia życiowego)? Czy człowiek z wiekiem zabija w sobie zdolność dziwienia się? Tutaj chodzi mi o fenomen zdziwienia dziecięcego. Dzieci dziwią się wszystkiemu. Często wynika to z braku wiedzy o świecie, ale czasem wykraczają ponad tą niewiedzę. Przyznam że w tym miejscu nie potrafię nazwać tego zjawiska może Ty coś wymyślisz?
Liczę na dalszy rozwój dyskusji :)
Pozdrawiam Adr
Dziękuje za wyczerpujące odpowiedzi :) W mailu masz rację - w tych komentarzach odeszliśmy daleko od tematu wpisu. Ale myślę, że brakuje trochę wprowadzającego wpisu na temat właśnie "Zdziwienia rzeczywistością". Mogłabyś wykorzystać naszą dyskusję z komentarzy do stworzenia takiego wpisu. Może następni czytelnicy dorzucą do tego jakąś cegiełkę, a może nam przyjdzie jeszcze coś do głowy.
Jeszcze na temat samozdziwienia: Samozdziwienie dotyka mnie dosyć często. Dlatego właśnie na pierwszym miejscu postawiłem pytanie dotyczące tej kwestii. To samozdziwienie wydaje mi się nieco innym doświadczeniem niż zwykłe zdziwienie.
Przykład samozdziwienia: Ostatnio dziwię się pewnemu swojemu odczuciu - to uczucie należy zidentyfikować jako tęsknotę (czyli brak czegoś lub kogoś istotnego dla danej osoby.) Nie dziwi mnie samo występowanie takiego uczucia jak tęsknota, bo samo jego występowanie jest normalne. Moje zdziwienie dotyczy rozmiarów jakie przybiera to uczucie. Nigdy nie przypuszczałem, że może to przybrać taką siłę i natężenie. Dopiero własne doświadczenie otworzyło mi oczy. Czasami ta konkretna tęsknota wydaje mi się jakby nieproporcjonalna i wyolbrzymiona. Być może okoliczności i specyfika sytuacji tak potęgują tęsknotę, ale faktem jest zdziwienie własną reakcją uczuciową. Zupełnie nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć.
Trafiłem na myśl Alberta Einsteina, który twierdzi, że zdziwienie "pojawia się, gdy jakieś doznanie jest sprzeczne ze światem pojęć, jaki się w nas ugruntował." Chyba sporo w tym racji.
A na koniec tekst mojego ulubionego SDM-u :) Nie wiem czy znasz?
Stare Dobre Małżeństwo - Zadziwiona
Ona się tak pięknie dziwi
I cała taka jest zdziwiona
Zdziwienie jej jest jak myśliwy
I jeszcze dziwią się ramiona
Ze zdziwienia aż podnosi brwi
Coraz piękniejsze w tym zdziwieniu
To jakby ktoś otwierał drzwi
I wejść już dalej nie mógł
Ona się tak pięknie dziwi
I ciągle wszystkim zaskoczona
W zdziwieniu swym aż traci siły
Lecz dalej jeszcze jest zdziwiona
Ją dziwi nawet płytki talerz
Zadziwia - skrzynka pocztowa
Ona nie musi mieć już innych zalet
Niech tylko będzie wciąż zdziwiona
Pozdrawiam Adr
greensheet houston classifieds
mary kay intouch
manualidades en fomi dia de la mujer
brinkman 810 8410s
convert cm to mm diameter
buckstove prices
www dfas mail militarypay debt html
bralessness goingbraless
jenny lynn cribs
descuidos sentadas
amana portable air conditioning manuals for ap148ds
girls bending over
idahoquestcard account balance
navy bike calculator
mickey james having sex free
into the wild book quotes christopher mccandless
ode to joy lyrics
kesakitan pecah dara
xhamster porn older women
da 705 pt card
Prześlij komentarz